piątek, 10 lipca 2015

Rozdział IV Drugoplanowa postać

Mimo, iż czekałam BARDZO DŁUGO w trzecim rozdziale nie było żadnego komentarza.
Eh a co tam! Napiszę! Dużo wyświetleń było! (wcale rozdział nie miał się pojawić jakiś rok temu...)Wykręcę się za to. Z polskiego mam trzy piątki i trzy czwórki =) Trza było się uczyć, żeby nooo.. Rodzice się nie czepiali... O matematyce nie napisze okej ? XD
Zapraszam na rozdział i jest on dla NatsuSalamander. (bez tej osóbki ten blog by nie powstał [I TAK TEGO NIE PRZECZYTA ;-;]) Tutaj zaczyna się trochę +18, +16..Dobra bez pierdzielenia, zapraszam na rozdział ;)

BONBONBON Haii ♥


Na wielkiej wyspie w ogromnej willi, ciemnowłosa brunetka, która ubrana była w czarny top do brzucha, kruczoczarne krótkie spodenki, wielkie szpily tego samego koloru  i białe kolczyki. Nosiła bandaż na ciemnistej rękawiczce bez palców, oraz włosy miała związane w wysoki kok. Facet, który był przyciskany przez nią do ściany nosił zaś, białą długą koszulę ze złotymi elementami, białe również lakierki, białe spodnie, a czarne, krótkie włosy były w całkowitym nieładzie.
-KURWA! Ty się wylegiwałeś i pieprzyłeś wszystkie laski naokoło, a ja kurwa segregowałam bananowe, truskawkowe i czekoladowe kondony! Taki jesteś co !? Raz już mnie wpakowałeś do tego gówna, ale dzisiaj role się odwrócą.
-Sama tego chciałaś...
-Sprzedałeś mnie za klejnoty do kurwy nędzy! Nie wybaczę Ci tego. Nikt by nie wybaczył. O nie nie nie...Siedziałam w klatce 5 lat i to przez Ciebie. Bo Tobie się kurwa być grzecznym zachciało, a sam żeś ćpał i chlał! Ja na tym ucierpiałam najbardziej. Jakby ojciec to widział by Cię zabił. Ja taka nie jestem. Ja Ciebie nie zabije. Sam to zrobisz.Zobaczysz. Dzisiaj wychodzę z tego gówna, urodzę się na nowo, a ty się zatopisz i nie wyjdziesz. Krótka piłka.
-Zostaw!
Chłopak odtrącił mocno od siebie dziewczynę, a ta upadając rozpłynęła się w powietrzu.
-Pierdole..- powiedział zsuwając się na dół i ciężko wzdychając.- Wariatka.. - odwrócił głowę gwałtownie w bok i dodał - Sara nic się nie stało. Powiedz innym, że się zbieramy.
-Hai. - odparła poprawiając okulary i drepcząc na obcasach wyszła z nieskazitelnie czystego pomieszczenia.

                                                                       ***
-Chikara powiesz mi w końcu co tu się dzieje!? Zdradzasz mnie na lewo i prawo, a ja ciągle nic od Ciebie nie usłyszałem! Myślałem że to się zmieni, nic nie mówiłem! - krzyczał zdruzgotany Shiko
-Bo  ty jesteś cipa nie chłopak. Powiem wprost : zachowujesz się jak baba, w seksie jesteś jak baba, jak baba się denerwujesz i jak baba się załamujesz. Nie wiem czy jesteś obojniakiem, czy dziewczyną bo na pewno nie mężczyzną. Nie miałam zabawy z tego dwu- rocznego związku. Cały czas :
''No hej kochanie'' Pobawimy się?'' Jak było w pracy?''Zrobić Ci jeść?'' Nie, nie przemęczaj się, ja sprzątnę całe mieszkanie'' Kotku, czemu późno wracasz?'' Bardzo Cię kocham, przytulisz mnie?'' Pamiętaj o śniadaniu!'' ''Dalej mnie kochasz?'' Do kur.. nędzy! Co ty laska jesteś!? Ogarnij się w końcu! - powiedziała z aktorską gestykulacją dłońmi. - westchnęła - I nie zdradzałam Cię na lewo i prawo. Nigdy Cię nie zdradziłam bo niby z kim? Wracałam o 20:00 w czwartki i wtorki bo taki miałam rozdział pracy. Uwierz mi, że to nie jest późno. Mielibyśmy bez tego komornika na karku,ale ty oczywiście nie wziąłeś się do roboty, bo by Ci się tipsy połamały.
-Mam Ci uwierzyć? Masz jakieś dowody? - wywarczał Shiko
-I też dlatego nie chce dłużej z tobą chodzić. Nie wierzysz mi. Czepiasz się o wszystko. Mam tego dość, rozum... ?! - Zatrzymała się Chikara
Shiko przewrócił Chikarę na plecy i zaczął ją bić. Po buzi, rękach, nogach, brzuchu, zdjął pasek i rozpoczynał bicie już zakrwawionej dziewczyny. Widać było, iż traci przytomność.
-Ty suko..! - nadciągały kolejne ciosy
Zdradziłaś mnie! - uderzał z całej siły i rozwalił jej czaszkę.
Wiem to! -  słyszalny był głośny świst powietrza
Już nie jesteś taka sprytna, co!? - wykrzykiwał przerywając salwami śmiechu
Odwrócił ją brzuchem do podłogi i wyrył na jej łopatkach dwa kruki...
Założył pasek i wyszedł z pomieszczenia zostawiając umierającą kobietę.

                                                                      ***


-Widzisz to Lucy? Tak ludzie splugawili ziemie. Tylko doprowadzić ich do władzy na chwilkę..Musisz to naprawić, jak to zrobisz odzyskasz swój normalny  wzrok, ale stracisz zdolność, którą posiadasz. Pamiętaj mnie dobrze. Jestem twym sumieniem. To przez Ciebie zapanował nieład na Ziemi. I ty to musisz naprawić, poproś wszystkie gwiazdy, tę 16 szczególnie. Będziesz grzeczną dziecinką, prawda? - powiedziawszy to uniósł jej głowę swoim pazurem do góry, aby dojrzała jego czerwone, duże oczyska.Ta spojrzawszy na niego swymi wyblakłymi oczyma pokiwała głową.
-Zostaw ją! -krzyknął ktoś nieporadnie, spłaszając potwora.
                                                                       ***
Lucy obudziła się na wyspie Tenrou wraz ze wszystkimi jej kolegami, z którymi wyjechała na wakacje.
-Siostro! Patrz statek! Przypłynęli po nas! Uratują nas, nie umrzemy! - Lucy przetarła oczy i ujrzała lekki zarys jachtu, zbliżającego się do wyspy.
-Ale jakim sposobem? - wyszeptała-przecież...Ale?
-Uratują nas, uratują! - wypłakała siostra
-NIE! -wykrzyczała Lucy szybko wstając na nogi -mieliście umrzeć...
-Lu?-potrząsnęła siostrą- jak to mieliśmy umrzeć? Żartujesz? prawda?
-Nie... nie.. mieliście umrzeć ja miałam ocaleć... JA! TYLKO JA! -wyszarpała się z objęciem dziewczyny i podeszła bliżej wody.- Tu. W tym miejscu zginęłaś.
Złotowłosa była przerażona. Upadła blisko morza i walnęła kilka razy w mokry od morskich fal, piasek. Druga dziewczyna, za to cofnęła się kilka kroków do tyłu ze łzami w oczach.
-Alice... Ja... Dopełnię to przeznaczenie.
Długowłosa wstała na nogi i z uśmiechem godnym psychopaty, zbliżyła się do bliźniaczki. Zamachnęła się pięścią uderzając ją, na co upadła. Usiadła na niej okrakiem i nie wahając się, zadawała kolejne i kolejne ciosy. Śmiała się ''przeciwnikowi'' w twarz, z której płynęła już ciemnoczerwona krew. Nie zauważając śmierci swej siostry, biła ją dalej. Dopiero po jakiś 2 minutach otrząsnęła się z dziwnego transu. Jej przyjaciół gdzieś wywiało. Oblizała palce pełne krwistej cieczy i odwróciła głowę w stronę nadpływającego statku, który wydawał się nie ruszać.
Podniosła się z gruntu i złapała nogę swej siostry, ciągnąc ją gdzieś w głąb lasu. Po krótkim ''spacerze'' rzuciła nieruszającym się ciałem koło drzewa. Zakryła je liśćmi i patykami drzew oraz okolicznych krzewów. Wbiła grubszą gałąź w miejsce, w którym powinna znajdować się głowa martwej osoby, a po chwili na okół trawa i inne zielone rzeczy przybrały czerwoną barwę.
Lucy śmiejąc się psychodelicznie odeszła od tego miejsca. Usiadła na skale, nieopodal miejsca spania jej kolegów. W jej oczach zabłysnęła czerwień, a z jej twarzy momentalnie zszedł uśmiech.


                                                                        ***
                                                                   ZDAŁAŚ.
Gdzieś w tle mignęła tylko sylwetka, zdająca się być tak znajoma Lucy. Momentalnie się na siebie spojrzały. W jednej chwili czerń przysłonił widok głównej bohaterki spektaklu drugoplanowej postaci. Ta uśmiechnęła się, po czym pstrykając rozpoczęła nowy dzień.


BONBONBON ♥
Nie jestem zwolennikiem prostych i banalnych fabuł <3