sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział I

   Na początku przepraszam, przepraszam, przepraszam i przepraszam! Razem z moją matką i z moim bratem pojechaliśmy do ojca nad morze. Siedziałam tam dwa, trzy tygodnie?Nie miałam jak pisać.(Oczywiście pisałam na kartkach, ale je zgubiłam. BAKA!) Pogoda była do bani, lecz jak wyjeżdżaliśmy było słonecznie. Potem w naszym rodzinnym mieście było pochmurno i ogólnie = źle. Jest jednak jeden bardzo fajny plus! Nieustraszona niczego ja wykąpałam się w jeziorze! Nawet ludzie mi i mojemu bratu robili zdjęcia! Nie zapomnę tego, to było zajefajne!  
W ROZDZIALE MOGĄ POJAWIĆ SIĘ LICZNE OBCINANIE GŁÓW I INNYCH KOŃCZYN.  WIĘC ZAPRASZAM DO CZYTANIA =)



Ile to już dni? osiemnaście, dwadzieścia, może dziewiętnaście? To już nie ważne. Samo przetrwanie tylu godzin było ogromnym sukcesem, lecz co później? Mamy trwać dalej? Żyć i umierać, łagodnie i przyjaźnie patrzeć na śmierć? Jest nas tylko piątka, a niebezpieczeństwo ogromne. Niektórzy popełniali samobójstwa, trochę silniejsze dusze przeżyło 3 doby, a na koniec kazały się zabić, lub mordowali innych i ich zjadali. Przykre było na ich spoglądać, jednak dla dalszego bezpieczeństwa rozbitków odcinało się im głowy i wbrew chrześcijańskim przepisom porzucało w gąszczu. Takie osoby były nazywane exstinctio tzn. zagładą.
Po odejściu strasznych osobników, NIKT nie miał ŻADNEGO PRAWA wspominać o nim więcej.
To prawo nadał nijaki Surgens zwany władcą. Jakież było to potwornie smutne, kiedy opętał go zły sen i nie dożył następnego jutra.Cała wyspa naprawdę przeżywała jego śmierć i jego ciało wrzucono do morza. (wcześniej odcinając mu łeb ) Ale tego samego dnia ta sama głowa wypłynęła na brzeg.
Wrzucono w dół i zakopano. Właśnie takim sposobem przeżywamy któryś już tam z kolei zmierzch i czekamy na pomoc.

                                                                     ****
Dwa dni później wyspa Tenrou = święta ziemia Fairy Tail

Przy życiu zostały tylko dwie istoty, a mianowicie para ludzi. Ich trójka przyjaciół zginęła po napadzie wilków, przy którym nie mogli się obronić, umarli. Pochowano jak króla. Wykorzystano cztery płyty kamienia i dziesięć gałęzi bogatych w liście. Widać było na pierwszy rzut oka, iż te dwie kobiety były bliźniaczkami. Miały ok. 18 lat. Te dwie dziewczęta były obrzydliwie wychudzone, a ich popękana i sucha skóra była przyodziana w najrozmaitsze stroje z liści z pewnie rzadkich okazów krzewów i drzew. Długie blond włosy straciły już swój blask i wyglądały jak siedem nieszczęść. Bezradnie opadały wzdłuż kruchych  ciał. Wielkie, brązowe i pozbawione niemalże życia oczy spoglądały na przeogromny otaczający ich ocean. Były całe brudne. Swoją krwią, krwią przyjaciół i czerwienią wspomnień, tak samo jak błotem. W swych dłoniach trzymały walki swej oręże. Ostrą do bólu dwustronną włócznię. Rzeczywiście dało je się odróżnić tylko dzięki dwóm rzeczom. Jedna z nich miała niebieski tatuaż w kształcie lilii na prawym ramieniu, a druga nie miała nic. Pani numer dwa była niezwykle zabawną dziewicą, a druga niezwykle opanowaną i spokojną damą. Uważnie patrzyły na jeden punkt w niebieskim lesie. Był to prawdopodobnie ogień. Mogła też być to tylko iluzja, lub żywy promień nadziei. Stawał się coraz większy i większy. Biło od niego coraz większe ciepło. Przyjazne, lecz... Coraz bardziej rozpędzało się w stronę pogodnej dziewczyny i przebiło jej serce. Ta wypluwając nienaruszoną czerwień upadła na kolana i zjechała w takiej pozycji do błękitnej otchłani.
Rozległ się krzyk jednej już żyjącej osoby. Właśnie wtedy pokazała własne łzy. Przezroczystą kroplę emocji, która spływała po jej twarzy wołając swoich towarzyszy. Spłynęło wtedy jeszcze więcej cieczy. Wrzask Lucy ogarniał całą wyspę. Krzyczała do swojej poległej siostry. Ukucnęła koło niej, utuliła i delikatnie położyła na piasku. Wiedziała że nie żyje. Jedyna osoba, która znała ją prawdziwą zginęła. Tuż obok niej, a ona nie mogła nic zrobić. Ogarnęła ją bezwładność, patrzyła na śmierć. Spoglądała prosto w jej oczy, po chwili jednak upadła wiedząc, że przegrała. Odpadła z gry, którą toczyła od początku. Została pokonana, przez samą siebie. Walczyła o rodzinę, wiedząc, iż nie potrwa to długo. Została więc sama, w myślach w świecie, bez poparcia i wsparcia... Lecz dalej gnała w przód, mając pewność, że skończy tak samo jak reszta. Zginie, a ktoś zetnie jej pysk. Cóż, taki jest ten świat = OKRUTNY.




Sorki, że taki  krótki. Po prostu nie chciałam upychać na silę. Myślę, że efekt zadowalający.   Powiedźcie jak wyszło komentarzu. Rozdział kiedy wena! To hejka!

wtorek, 10 czerwca 2014

Prolog

Uciekam, uciekam w noc, w tą chłodną i dżdżystą. Nie możesz mnie dostrzec. Zwiewam niczym wiatr, pojawiam się jak dźwięk. Krótka i ulotna - właśnie taka jest ta chwila. Jestem jak koszmar, wypełniający twój umysł złymi myślami. Mam duszę łagodną i pogodną, która powoduje najmilsze odczucia w twoim życiu,nie istnieje tylko w teorii. Możesz mnie poznać, doznać i zasmakować, przeżywać piękne doznania. Nie potrwa to jednak za długo, ponieważ zmienię się w obraz niczym z filmów gore. Ten najgorszy, najobrzydliwszy i smutny. Jak ta czerń, która pochłania wszystko, nie pozostanie po tobie nic, nie będzie nawet wspomnień. Znikniesz.
Uciekam, uciekam w noc, lecz nie sama. W tą chłodną i dżdżystą. Uciekam z życiem ze śmiercią, z moimi braćmi i siostrami, z matkami i ojcami. Oni mnie widzą, są tacy jak ja, pozbawieni. 
Ty też taki będziesz ulotny, chłodny, dżdżysty i szybki. Przepowiadający i pozbawiony, rozkojarzony i zagubiony. Tak samo jak łza w oceanie. Myśli, że nie może przyjaciół, ale w okół niej całe litry wody. Tysiące samotnych kropel - jedną z nich jesteś ty. Mały, ale tak ważny. Czy tak nie jest? 
  

Witam, to tak się zaczyna?

Nazywam się Patrycja i prowadzę tego bloga. ( Wcale o tym nie wiedzieliście)
Co do postów, nie mam określonych dni, w których będą pojawiać się wpisy.
Wiem to, iż opowiadanie zacznie się od prologu, kończąc na epilogu; to macie jak w banku.
Mile widziane będą też opinie o tym jak prowadzę właśnie tego bloga (jak chcecie piszcie negatywne spostrzeżenia, ale postawmy też mur którego nie przekraczajmy  np. przekleństwami.)
Zostawiajcie też po sobie ślad!  Bo naprawdę wiem, że jak masz  dużo wejść na bloga, a nie posiadasz komentarzy jest Ci smutno ;-;  Nazywajcie mnie jak chcecie.
A I POCZĄTKI ZAWSZE SĄ TRUDNE! Bay =)